Co pół roku sesja zaskakuje studentów tak samo, jak w
styczniu zima zaskakuje drogowców. Możnaby się przecież po którymś razie w
końcu przyzwyczaić, przyporządkować dany moment jakiejś dacie w kalendarzu ale
nie, po co, lepiej siać zamęt i płakać i stękać bo oto nadeszło. No chyba raczej
nic dziwnego.
Zawsze zaskakuje mnie ta mobilizacja, która pojawia się u
każdego studenta, oto bowiem się okazuje, że jak się chce to się da i to
całkiem nieźle. Notatki mimo wszystko są niezrozumiałe, poproszę kogoś kto
pisze zrozumiałe notatki, ja nikogo takiego nie znam, więc siedzę, szukam,
kopiuję, wklejam, pomniejszam powiększam, dodaję tabelkę, tu maziam
zakreślaczem (dowiedziałam się ostatnio, że podobno najlepiej zapamiętuje się
jak się zamaziowuje na żółto?? albo na niebiesko?? Chodziło jednak o to, że
koleżanka zakreślała całe życie na inny kolor i to jest ponoć powód jej
niewyrobień), tu sobie przepiszę, podkreślę, wypunktuję: może zapamiętam!
Później dostaję arkusz, chce mi się śmiać, płakać, przerzucam kartki w te i we
wte, liczę na olśnienie, zmianę pytań, znowu później odświeżam usosa, szukam dwói, a tu czwórka,
wstaję wcześniej, kicham dalej niż widzę, wsiadam w tramwaj, jadę, znów dostaję
kolejny arkusz, ósma dwadzieścia, wolne, herbata, kawa, łóżko, seriale. 3/7. Już
tak mało zostało!
A tak naprawdę to leżę w łóżku, piję herbatę i chce mi się
umrzeć. Przeziębienie zawsze dorwie człowieka nie wtedy, kiedy trzeba ale na to
też chyba się trzeba uodpornić. Przez wszystkie ostatnie wydarzenia, urodziny
jedne i drugie, imprezy mniejsze i większe, wypady do kina, rozmowy o serialach
powrót do smutnej sesyjnej rzeczywistości jest trudny, ale jeszcze tylko dwa
tygodnie, cztery egzaminy… I może uda się bez poprawek (w wersji pozytywnej).
Na nową uczelnię też nie ma co narzekać bo przecież chciało się to się ma.
Dzisiaj odpoczywam i się kuruję a jutro lecim w notatki.
Mogę poprosić o 27 luty?
Życzę dużo zdrówka i energii :)
ReplyDeleteJa się starałam robić albo przyzwoite notatki albo wcale hehhe, jakoś tak lubiłam mieć starannie napisane, co nie zmieniała faktu, że coś mi zawsze przeszkadzało w nauce, np katar ;D
Przyda się, dziękuję!
DeleteJa staram się robić, i tego samego dnia przepisywać do komputera - nie umiem uczyć się ze swojego pisma, muszę mieć wydrukowane. A rozpraszacze znajdą się wszędzie i zawsze, i chyba w końcu muszę nauczyć się z nimi... uczyć :D
Ja Ci powiem,że mnie sesja zawsze zaskakiwała ;) Ale ja akurat lubiłam uczyć się na ostatnią chwilę, ba, im krócej się uczyłam tym miałam lepsze wyniki:)
ReplyDeleteDużo zdrówka i sił na sesję:)
https://sweetcruel.wordpress.com/
Ej, ale mnie też wciąż zaskakuje bo zawsze mi się wydaje że mam tyle czasu woooooooooow a tu się okazuje że jednak nie. Presja czasu działa na Twoją korzyść :D
DeleteNie dziękuję!
Zdrówka życzę i mimo przeciwności zdrowotnych - zdanej sesji na pierwszych terminach ^-^
ReplyDeletePrzez ten rok od rezygnacji ze studiów mam taki błogi stan "nie uczenia się", jestem tylko ciekawa jak to będzie jak w październiku będę chciała wrócić na uczelniane progi. 2 lata przerwy i powrót - ciężko to widzę xD
Na razie to mamy 27 stycznia, ale nie martw się, to tylko miesiąc :D Powodzenia na egzaminach i dużo zdrowia! :)
ReplyDeleteJa z każdą sesją notatek robię coraz mniej, nie wiem, czy to lenistwo, czy przybicie ogromem materiału... pewnie to pierwsze ;). W sumie to w moim przypadku podczas sesji częściowo się odpoczywa, bo "wreszcie zajęcia nie przeszkadzają w nauce", nie mnie też czekam niecierpliwie na 13 luty. Jakbym nie miała poprawek i się załapała na całe 6 dni ferii, byłoby cudownie.
ReplyDeleteTrzymam kciuki również ;).
jeszcze będziesz te sesje z rozrzewnieniem wspominać, gwarantuję :D aczkolwiek nie wiem czy sama bym jeszcze chciała wracać na studia xD to był świetny czas, ale teraz jest jeszcze lepiej :D
ReplyDeleteAż mi się zatęskniło za studiami :)
ReplyDelete