Dwa lata.
Nie wiem, kiedy i gdzie to minęło, podejrzewam że gdzieś
obok, bo ja chyba nie nadążam.
Rok temu mówiłam pisałam, że czas nie leczy ani tym
bardziej nie goi ran. Może je zabliźnia, może przestają boleć ale nadal je
czuć, bo wciąż istnieją. I może minąć rok, dwa a nawet pięć, a one są.
Jakoś każdy z osobna sobie radzi, na swój własny sposób. Z
lepszym bądź gorszym skutkiem – bo takie jest życie.
Chciałam tylko powiedzieć, by się nie rozpisywać o tym co
wszyscy wiedzą i co wszyscy dziś, i przez cały czas czują, że pamiętamy. I
zawsze będziemy. Ty też, jakbyś mógł, nie zapominaj o nas i czuwaj tam może,
żebyśmy się jakoś zanadto nie pogubili. A jak już to zrobimy, to daj nam szansę
jakoś tą dobrą drogę odnaleźć, okej?
No to co, do… zobaczenia… kiedyś?
Króliku.