04/01/2017

Pośmieszkujmy trochę

 A dzisiaj sobie troszkę pośmieszkujemy, bo planuję pewien post, ale to bliżej połowy stycznia, a trzeba jakoś ten rok z przytupem zacząć (tj. być bardziej aktywnym, osiemnaście postów w rok, toż to hańba). Pośmieszkować, bo dzisiaj będzie o tindera. W którego bawię się od jakiegoś czasu, czasem z mniejszym lub większym zainteresowaniem. Nieraz zupełnie od niechcenia przesuwam palcem w lewo bądź prawo, przypatrując się chwytliwym opisom, czy jeszcze bardziej pomysłowym zdjęciom. Pobierając, zaraz w sumie stuknie rok, aplikację w zasadzie na nic się nie nastawiałam. Ot, byłam u koleżanek, piłyśmy wino (nie bez powodu mówi się: pijesz, wyłącz internet), one się tym bawiły, spytały czy ja mam, nie miałam, ściągnęłam w tamtej właśnie chwili, wybrałam zdjęcie, walnęłam opis (od niechcenia) i zabawa się zaczęła.

Trzy dni później spotkałam się z Tym od Kota, a to tylko dlatego że byłam w domu i tego samego dnia, którego wróciłam do Krakowa, poszliśmy na herbatę. Na herbatę. Do jednej z herbaciarni na Kazimierzu, w której oczywiście siedząc przy stoliku, musiałam spotkać kuzynkę. Miała cały Kraków, pojawiła się tam, akurat wtedy. Well.

No ale nie wyszło, wobec czego po jakimś czasie znów zaczęłam się tym bawić. Efekty były takie, że byłam okropnie zawiedziona każdym kolejnym rozmówcą, który wydawał się być bez oleju w głowie. Dlatego faza mi przeszła, i przestałam się na cokolwiek nastawiać. Przynajmniej będę miała ubaw, pomyślałam, i przewijałam dalej. Myślałam, że nie dam się już niczym zaskoczyć. Szukałam kogoś żeby sobie chociaż pogadać czy pożartować a to, co dostałam…


… nie wiedziałam, że się tak ubawię. Serio, panowie czasami prześcigali się w pomysłach odnośnie tego, jak zacząć rozmowę. W większości wypadków zastanawiałam się i w te pędy wracałam na swój profil, by zobaczyć co ja tam takiego napisałam, że dostaję takie głupie wiadomości. „Czyli lubisz się przytulać?” wynikające nie wiem z czego doprowadziło do stwierdzenia że przytulam się nie ze wszystkimi, tylko z tymi z którymi zechcę (ale dziwnam), to że „ogólnie byłoby okej gdyby nie ta kawa XDDD” pomimo że o kawie nie wspomniałam n i g d z i e, ale OKEJ, czy może moje ulubione „sex or serious”  na co wielkie zdziwienie wywołała moja odpowiedź „any of that”, bo odpisuję bo sama nie lubię jak ktoś nie napisze choćby „NIE”. 

Stety niestety byłam (i nadal jestem) oporna na wszelkiego rodzaju rozkazy, dlatego skwitowałam jegomościa krótkim nie z kropką nienawiści, która chyba podziałała. Wtedy zastanowiłam się nad byciem okropną, ale szybko mi ta myśl przeszła. Był na przykład ktoś, kto  chyba napisał, że jak tak patrzy na moje zdjęcie to brakuje mu tylko filmu i wina, ale jakoś nie był skory do odpowiedzi, to domyślam się że był to jakiś skrywany romantyk, który napisać napisał, ale interakcja już była trudniejsza. Były gify z Joey'em How you doin' ,  powitanie w stylu Uszanowanko, czy po prostu pytanie bez owijania w bawełnę: sex?  Ostatnia, w zasadzie przedostania rozmowa jest jednak moją ulubioną, gdyż albowiem ktoś numer X spytał, zaraz po wymienieniu form grzecznościowych o to, za jaką partią się opowiadam. Odpowiedziałam zgodnie z prawda, że tematy te mnie nie interesują w ogóle, a tym bardziej z kimś, kto od tego zaczyna rozmowę. Coś się tam biedny produkował, ale wystarczyło, że na końcu ciągnącego się zdania napisał pewnie mnie PANI nie polubi, w momencie to którym ja kompletnie zgupiałam, wybuchłam śmiechem i odłożyłam telefon.

PANI. PANI. Równolatek mówi do mnie PANI. I się pewne dziwi, czemu mu nie odpisują. Ciekawe czemu!

Mimo tego mojego hejtowania, zdarzyło się kilka fajnych osób, z którymi można sobie było pogadać, i choć ot tak kontakt się urwał, to dobre imię trochę aplikacji trochę zreperowane. Nie robię niczego na siłę, nie nastawiam się, ot daję szansę losowi. A że ludzie są dziwni to ja wiedziałam, tylko że aż tak, to było dla mnie ogromną tajemnicą. A tym, którzy pomylili miejsca chyba wskazałabym odpowiedniejszą drogę :D

Korzystaliście z tego? Czy dla Was to jakiś obciach czy rzecz, do której się nie przyznaje? :D

25 comments:

  1. Ja nawet nie wiedzialam ze cos takiego istnieje :p Moze kiedys zobacze jak to dziala :p

    ReplyDelete
  2. zdecydowanie to nie dla mnie, zdecydowanie :) ale potem chociaż pośmiać się mogłaś :)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    ReplyDelete
  3. Nigdy tindera ani tego typu portali / aplikacji nie używałam, bo poznałam swojego męża, zanim to było jakoś wielce rozpowszechnione, choć owszem, istniały już pewne portale randkowe, ale nie na taką skalę. Za to znam ludzi, którzy z tego korzystali tudzież nadal korzystają ale...jeszcze żadnego fajnego związku powstałego za pomocą tindera tudzież badoo czy innych tego typu aplikacji nie poznałam osobiście. Aczkolwiek, istnieją opowieści z daleka, które o takowych przebąkują, bo przecież wszystko się może zdarzyć:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja znam dwie pary, z czego jedna już po ślubie i z dwójką dzieciaczków :) Jak napisałam, raczej się tym bawię od niechcenia, choć nigdy nie wiadomo :)

      Delete
  4. ja korzystałam/korzystam. spostrzeżenia mam podobne - z nudów raz na miesiąc teraz przesuwam w prawo lub w lewo (zdecydowanie częściej w lewo...), bo jakoś nie umiem się przekonać do tego, że można tam spotkać kogoś normalnego. chociaż, wait - znalazłam tam paru kolegów, i to takich dobrych :D ale, że dla mnie są tylko kolegami forever, to zostali przesunięci w lewo (no dobra, z jednym wyjątkiem :P) no i tinder twierdzi że ponad 36% moich znajomych z fb go używa, co daje jednak całkiem sporą liczbę. ale ogólnie na spotkaniach towarzyskich się tym nie chwalę ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. mi to w ogóle wyskakuje, prawie przy każdej osobie że ma go na facebooku w znajomych X ludzi z moich znajomych, po czym jak spytałam się współlokatorki czy go ma w znajomych i czy kojarzy twarz, to twierdziła,że nie więc już nie wiem :)

      Delete
  5. Nie korzystam, ale moja tatuażystka, jak u niej ostatnio byłam, to ZNOWU umawiała się na randkę z facetem z Tindera. I jak jej koleżanka się dopytywała, czy to TAMTEN, ona odparła: "nie no, co Ty. TAMTEN się nie nadawał, stare dzieje. Ten nowy jest trochę zarozumiały, ale spotkam się z nim, co mi szkodzi". Zresztą, naprawdę ciężko mi nawiązywać kontakty z ludźmi, takie pierwsze wrażenie, pierwsze słowa, bo nigdy nie wiem, co powiedzieć itp. Nieważne, czy w internecie, czy na żywo :|

    Dobrze, że równolatek. Ostatnio odwiedziła nas w hotelu mama mojej współlokatorki i ona mówiła do mnie na "pani".

    ReplyDelete
    Replies
    1. "moja tatuażystka" - ty burżuazjo XDD hahahaha boże jakbym czytała o sobie, gadam z Sówką Sówka do mnie, jak tam z tym ostatnim, a ja nieeeee, on był jakiśtaki, już gadam z innym XDDDDDD ale w sumie dopiero spotkałam się z jednym, jakoś odeszła mi odwaga. Wiesz, to chyba zależy też jak ten ktoś zagada i czy w ogóle. Mi łatwiej w internecie, ale też wtedy zanim dojdzie do spotkania to jakiś się kontakt zawiąże i już łatwiej się odezwać na żywo.
      O kurde. To jeszcze bardziej niezręcznie.

      Delete
    2. Zrobiła mi 3 tatuaże, to już może być MOJA, co nie? XD
      Swego czasu to się mogłam spotykać z ludźmi, których poznałam na FB EskiROCK. Z niektórymi zamieniłam kilka słów, a nie obawiałabym się jechać i spotkać z nimi nawet na drugim końcu Polski. Chyba tu chodzi o jakieś od razu widoczne wspólne zainteresowania. Wiadomo, że lepiej się pisze niż mówi, ale mi czasem też się ciężko pisze... ;/

      Delete
    3. No ba XD
      Ojj taak. Ale wtedy łatwiej przerwać rozmowę, po prostu nie odpisując :D a tu męcz się z takim na żywo. zazwyczaj, jak miałam się z kimś spotkać to prosiłam koleżankę, żeby o którejś tam godzinie do mnie napisała, i jak coś to będę miała powód do ewakuacji :D

      Delete
    4. No właśnie... Ostatnio wszyscy wokół mi mówią, że jestem rozgadana, wygadana i w ogóle, a tak naprawdę, jeśli mam z kim o czym pogadać, to okej, ale jak nie, to tylko siedzę, patrzę i nie wiem, jak się w ogóle odezwać. Ja czasem jeszcze praktykowałam to, że ktoś do mnie dzwonił i że muszę nagle się urwać xD

      Delete
  6. Z tindera nie korzystałam, ale całkiem niedawno pobawiłam się trochę z badoo i powiem Ci, że też nie zamierzałam tak spotkać nikogo konkretnego, miałam ochotę tylko na trochę głupie gadki i spotkałam tam swojego obecnego ukochanego, więc śmieszne śmiesznym, ale trzeba uważać :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. może się udać, a może nie, loteria i przy okazji fajna zabawa:D

      Delete
    2. Bardzo, a czasem też takie normalne znajomości się też pojawią i dużo śmiesznych tekstów na przyszłość :D

      Delete
  7. Nie wiedziałam nawet, że coś takiego istnieje :D Ale ładna nazwa, nie powiem ^^

    ReplyDelete
  8. Nigdy nie używałem tego Tindera,mimo,że słyszałem o nim. Po przeczytaniu Twojej historii jakoś tak mnie aż podkusiło,żeby to ściągnąć :D Ale w rozpoczynaniu rozmów nie jestem dobry,więc mogę nie dać rady. Jak widzę,panowie są bardzo pomysłowi,aż szkoda,że ich nie doceniłaś :D I nie chciałaś się przywitać :D Pozdrawiam.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wiem, jestem okropna :< ale może uda im się kiedyś wykazać!
      Oj zainstaluj, bo jestem ciekawa spostrzeżeń ze strony faceta. Pozdrawiam cieplutko!

      Delete
  9. Słyszałam o tym wiele razy i różne przedziwne historie z tym związane, zazwyczaj śmieszne jednak nigdy nie miałam okazji z tego skorzystać, bo mam swojego faceta. Ale przyznam, że ci panowie byli naprawdę pomysłowi xD

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tylko cos im jednak nie szło XDDDDDDDD Szczęścia Wam! :)

      Delete
  10. Nie korzystałam z tej aplikacji, ale mój chłopak opowiadał mi, jak na wykładzie jeden z kolegów siedział na tinderze, to zaraz zleciało się do niego mnóstwo znajomych i przesuwali tym palcem "grupowo" że tak to ujmę ;)
    Na pewno znajdzie się ktoś ogarnięty wśród tych kolesi, bo nie wierzę, że same nieogary na tej ziemi zostały :)

    ReplyDelete
  11. Z Tindera nigdy nie korzystałam, ale zdarzało mi się być na paru portalach randkowych i fakt, beka z niektórych wiadomości jest :D

    ReplyDelete