A dzisiaj sobie
troszkę pośmieszkujemy, bo planuję pewien post, ale to bliżej połowy stycznia,
a trzeba jakoś ten rok z przytupem zacząć (tj. być bardziej aktywnym, osiemnaście
postów w rok, toż to hańba). Pośmieszkować, bo dzisiaj będzie o tindera. W
którego bawię się od jakiegoś czasu, czasem z mniejszym lub większym
zainteresowaniem. Nieraz zupełnie od niechcenia przesuwam palcem w lewo bądź
prawo, przypatrując się chwytliwym opisom, czy jeszcze bardziej pomysłowym
zdjęciom. Pobierając, zaraz w sumie stuknie rok, aplikację w zasadzie na nic
się nie nastawiałam. Ot, byłam u koleżanek, piłyśmy wino (nie bez powodu mówi
się: pijesz, wyłącz internet), one się tym bawiły,
spytały czy ja mam, nie miałam, ściągnęłam w tamtej właśnie chwili, wybrałam
zdjęcie, walnęłam opis (od niechcenia) i zabawa się zaczęła.
Trzy dni później spotkałam się z Tym od Kota, a to tylko
dlatego że byłam w domu i tego samego dnia, którego wróciłam do Krakowa,
poszliśmy na herbatę. Na herbatę. Do jednej z herbaciarni na Kazimierzu, w
której oczywiście siedząc przy stoliku, musiałam spotkać kuzynkę. Miała cały
Kraków, pojawiła się tam, akurat wtedy. Well.
No ale nie wyszło, wobec czego po jakimś czasie znów
zaczęłam się tym bawić. Efekty były takie, że byłam okropnie zawiedziona każdym
kolejnym rozmówcą, który wydawał się być bez oleju w głowie. Dlatego faza mi
przeszła, i przestałam się na cokolwiek nastawiać. Przynajmniej będę miała
ubaw, pomyślałam, i przewijałam dalej. Myślałam, że nie dam się już niczym
zaskoczyć. Szukałam kogoś żeby sobie chociaż pogadać czy pożartować a to, co
dostałam…
… nie wiedziałam, że się tak ubawię. Serio, panowie czasami
prześcigali się w pomysłach odnośnie tego, jak zacząć rozmowę. W większości
wypadków zastanawiałam się i w te pędy wracałam na swój profil, by zobaczyć co
ja tam takiego napisałam, że dostaję takie głupie wiadomości. „Czyli lubisz się przytulać?” wynikające
nie wiem z czego doprowadziło do stwierdzenia że przytulam się nie ze wszystkimi, tylko z tymi z którymi zechcę (ale
dziwnam), to że „ogólnie byłoby okej
gdyby nie ta kawa XDDD” pomimo że o kawie nie wspomniałam n i g d z i e,
ale OKEJ, czy może moje ulubione „sex or
serious” na co wielkie zdziwienie
wywołała moja odpowiedź „any of that”,
bo odpisuję bo sama nie lubię jak ktoś nie napisze choćby „NIE”.
Stety niestety byłam (i nadal jestem) oporna na wszelkiego rodzaju rozkazy, dlatego skwitowałam jegomościa krótkim nie z kropką nienawiści, która chyba podziałała. Wtedy zastanowiłam się nad byciem okropną, ale szybko mi ta myśl przeszła. Był na przykład ktoś, kto chyba napisał, że jak tak patrzy na moje zdjęcie to brakuje mu tylko filmu i wina, ale jakoś nie był skory do odpowiedzi, to domyślam się że był to jakiś skrywany romantyk, który napisać napisał, ale interakcja już była trudniejsza. Były gify z Joey'em How you doin' , powitanie w stylu Uszanowanko, czy po prostu pytanie bez owijania w bawełnę: sex? Ostatnia, w zasadzie przedostania rozmowa jest jednak moją ulubioną, gdyż albowiem ktoś numer X spytał, zaraz po wymienieniu form grzecznościowych o to, za jaką partią się opowiadam. Odpowiedziałam zgodnie z prawda, że tematy te mnie nie interesują w ogóle, a tym bardziej z kimś, kto od tego zaczyna rozmowę. Coś się tam biedny produkował, ale wystarczyło, że na końcu ciągnącego się zdania napisał pewnie mnie PANI nie polubi, w momencie to którym ja kompletnie zgupiałam, wybuchłam śmiechem i odłożyłam telefon.
PANI. PANI. Równolatek mówi do mnie PANI. I się pewne dziwi, czemu mu nie odpisują. Ciekawe czemu!
Mimo tego mojego hejtowania, zdarzyło się kilka fajnych osób, z którymi można sobie było pogadać, i choć ot tak kontakt się urwał, to dobre imię trochę aplikacji trochę zreperowane. Nie robię niczego na siłę, nie nastawiam się, ot daję szansę losowi. A że ludzie są dziwni to ja wiedziałam, tylko że aż tak, to było dla mnie ogromną tajemnicą. A tym, którzy pomylili miejsca chyba wskazałabym odpowiedniejszą drogę :D
Korzystaliście z tego? Czy dla Was to jakiś obciach czy rzecz, do której się nie przyznaje? :D
Ja nawet nie wiedzialam ze cos takiego istnieje :p Moze kiedys zobacze jak to dziala :p
ReplyDeletemożna się pośmiać ;p
Deletezdecydowanie to nie dla mnie, zdecydowanie :) ale potem chociaż pośmiać się mogłaś :)
ReplyDeletehttps://sweetcruel.wordpress.com/
e tam, dlaczego zdecydowanie? ;)
DeleteNigdy tindera ani tego typu portali / aplikacji nie używałam, bo poznałam swojego męża, zanim to było jakoś wielce rozpowszechnione, choć owszem, istniały już pewne portale randkowe, ale nie na taką skalę. Za to znam ludzi, którzy z tego korzystali tudzież nadal korzystają ale...jeszcze żadnego fajnego związku powstałego za pomocą tindera tudzież badoo czy innych tego typu aplikacji nie poznałam osobiście. Aczkolwiek, istnieją opowieści z daleka, które o takowych przebąkują, bo przecież wszystko się może zdarzyć:)
ReplyDeleteJa znam dwie pary, z czego jedna już po ślubie i z dwójką dzieciaczków :) Jak napisałam, raczej się tym bawię od niechcenia, choć nigdy nie wiadomo :)
Deleteja korzystałam/korzystam. spostrzeżenia mam podobne - z nudów raz na miesiąc teraz przesuwam w prawo lub w lewo (zdecydowanie częściej w lewo...), bo jakoś nie umiem się przekonać do tego, że można tam spotkać kogoś normalnego. chociaż, wait - znalazłam tam paru kolegów, i to takich dobrych :D ale, że dla mnie są tylko kolegami forever, to zostali przesunięci w lewo (no dobra, z jednym wyjątkiem :P) no i tinder twierdzi że ponad 36% moich znajomych z fb go używa, co daje jednak całkiem sporą liczbę. ale ogólnie na spotkaniach towarzyskich się tym nie chwalę ;)
ReplyDeletemi to w ogóle wyskakuje, prawie przy każdej osobie że ma go na facebooku w znajomych X ludzi z moich znajomych, po czym jak spytałam się współlokatorki czy go ma w znajomych i czy kojarzy twarz, to twierdziła,że nie więc już nie wiem :)
DeleteNie korzystam, ale moja tatuażystka, jak u niej ostatnio byłam, to ZNOWU umawiała się na randkę z facetem z Tindera. I jak jej koleżanka się dopytywała, czy to TAMTEN, ona odparła: "nie no, co Ty. TAMTEN się nie nadawał, stare dzieje. Ten nowy jest trochę zarozumiały, ale spotkam się z nim, co mi szkodzi". Zresztą, naprawdę ciężko mi nawiązywać kontakty z ludźmi, takie pierwsze wrażenie, pierwsze słowa, bo nigdy nie wiem, co powiedzieć itp. Nieważne, czy w internecie, czy na żywo :|
ReplyDeleteDobrze, że równolatek. Ostatnio odwiedziła nas w hotelu mama mojej współlokatorki i ona mówiła do mnie na "pani".
"moja tatuażystka" - ty burżuazjo XDD hahahaha boże jakbym czytała o sobie, gadam z Sówką Sówka do mnie, jak tam z tym ostatnim, a ja nieeeee, on był jakiśtaki, już gadam z innym XDDDDDD ale w sumie dopiero spotkałam się z jednym, jakoś odeszła mi odwaga. Wiesz, to chyba zależy też jak ten ktoś zagada i czy w ogóle. Mi łatwiej w internecie, ale też wtedy zanim dojdzie do spotkania to jakiś się kontakt zawiąże i już łatwiej się odezwać na żywo.
DeleteO kurde. To jeszcze bardziej niezręcznie.
Zrobiła mi 3 tatuaże, to już może być MOJA, co nie? XD
DeleteSwego czasu to się mogłam spotykać z ludźmi, których poznałam na FB EskiROCK. Z niektórymi zamieniłam kilka słów, a nie obawiałabym się jechać i spotkać z nimi nawet na drugim końcu Polski. Chyba tu chodzi o jakieś od razu widoczne wspólne zainteresowania. Wiadomo, że lepiej się pisze niż mówi, ale mi czasem też się ciężko pisze... ;/
No ba XD
DeleteOjj taak. Ale wtedy łatwiej przerwać rozmowę, po prostu nie odpisując :D a tu męcz się z takim na żywo. zazwyczaj, jak miałam się z kimś spotkać to prosiłam koleżankę, żeby o którejś tam godzinie do mnie napisała, i jak coś to będę miała powód do ewakuacji :D
No właśnie... Ostatnio wszyscy wokół mi mówią, że jestem rozgadana, wygadana i w ogóle, a tak naprawdę, jeśli mam z kim o czym pogadać, to okej, ale jak nie, to tylko siedzę, patrzę i nie wiem, jak się w ogóle odezwać. Ja czasem jeszcze praktykowałam to, że ktoś do mnie dzwonił i że muszę nagle się urwać xD
DeleteZ tindera nie korzystałam, ale całkiem niedawno pobawiłam się trochę z badoo i powiem Ci, że też nie zamierzałam tak spotkać nikogo konkretnego, miałam ochotę tylko na trochę głupie gadki i spotkałam tam swojego obecnego ukochanego, więc śmieszne śmiesznym, ale trzeba uważać :D
ReplyDeletemoże się udać, a może nie, loteria i przy okazji fajna zabawa:D
DeleteBardzo, a czasem też takie normalne znajomości się też pojawią i dużo śmiesznych tekstów na przyszłość :D
DeleteOtóż to :D
DeleteNie wiedziałam nawet, że coś takiego istnieje :D Ale ładna nazwa, nie powiem ^^
ReplyDeleteCzego to ludzie nie wymyślą :D
DeleteNigdy nie używałem tego Tindera,mimo,że słyszałem o nim. Po przeczytaniu Twojej historii jakoś tak mnie aż podkusiło,żeby to ściągnąć :D Ale w rozpoczynaniu rozmów nie jestem dobry,więc mogę nie dać rady. Jak widzę,panowie są bardzo pomysłowi,aż szkoda,że ich nie doceniłaś :D I nie chciałaś się przywitać :D Pozdrawiam.
ReplyDeleteWiem, jestem okropna :< ale może uda im się kiedyś wykazać!
DeleteOj zainstaluj, bo jestem ciekawa spostrzeżeń ze strony faceta. Pozdrawiam cieplutko!
Słyszałam o tym wiele razy i różne przedziwne historie z tym związane, zazwyczaj śmieszne jednak nigdy nie miałam okazji z tego skorzystać, bo mam swojego faceta. Ale przyznam, że ci panowie byli naprawdę pomysłowi xD
ReplyDeleteTylko cos im jednak nie szło XDDDDDDDD Szczęścia Wam! :)
DeleteNie korzystałam z tej aplikacji, ale mój chłopak opowiadał mi, jak na wykładzie jeden z kolegów siedział na tinderze, to zaraz zleciało się do niego mnóstwo znajomych i przesuwali tym palcem "grupowo" że tak to ujmę ;)
ReplyDeleteNa pewno znajdzie się ktoś ogarnięty wśród tych kolesi, bo nie wierzę, że same nieogary na tej ziemi zostały :)
Z Tindera nigdy nie korzystałam, ale zdarzało mi się być na paru portalach randkowych i fakt, beka z niektórych wiadomości jest :D
ReplyDelete