To gorączka wiosenna. Tak to się właśnie nazywa. A gdy cię już
dosięgnie, chciałbyś wtedy… Ach, nie, sam nie wiesz, czego byś chciał naprawdę,
ale wydaje ci się, że wkrótce serce ci pęknie, tak bardzo tego chcesz!
~’Tomek Sawyer detektywem’
Nie wiem, czy serce mi pękło, czy to dopiero nastąpi. W tym
momencie oprócz tego, że boli mnie gardło, że kicham dalej niż widzę, że
pewnych osób mam dość, a towarzystwa pewnych zaś mi brakuje, nie wiem nic.
Nazwałabym to powrotem do szarej rzeczywistości, tej, do której jestem niby
przyzwyczajona, a w której przebywanie zaczyna mnie męczyć, choć minął dopiero
drugi dzień odkąd wróciłam do Krakowa.
Dużo się w trakcie tego miesiąca wydarzyło. Z perspektywy
czasu nie wiem, czy wszystkie wydarzenia zasługują na miano pozytywnych, bo
choć bawiły i cieszyły w jednym
momencie, w chwili obecnej wywołują raczej niedosyt. Było dużo herbaty, dużo
filmów, śmiechu, ciszy (tej krępującej ale i kojącej zarazem), wspólnego
wylegiwania się, przyglądania się kotu, który w ramach popisywania się przed Panią* skakał wszędzie, gdzie tylko się dało,
dużo rozmów, tych miłych i trudnych,
dużo milczenia, książek i stukotu klawiatury. Było dużo pociągów, dużo wyjść,
dużo ludzi, jeszcze więcej śmiechu, zwiedzania** i niedosytu, podżeganego z
dnia na dzień. Dużo Felicjana, który na dobre zamieszał w głowach i sercach
domowników, Felicjana, któremu niezależnie od tego co przeskrobie i tak
zostanie wybaczone, bo przecież te zarośnięte oczyska…
Było dużo wszystkiego.
Może za dużo? Szara rzeczywistość przedstawia się tak samo jak pogoda za oknem. Szaro, buro i nijako. Nie daję się ponieść fali melancholii czy smutku. Złe dni zaraz odejdą, ich miejsce zajmą te dobre, które zapewne czają się gdzieś za rogiem i tylko czekają na swój moment. Ładuję baterie, otwieram serce i umysł i czekam. Bo z pewnością to nie koniec intensywności ;)
*kot marki
niewiemjakiej właził w każde miejsce,
nawet to, w które potencjalnie się nie mieścił; rzekomo popisywał się przede
mną, domyślam się jednak że szło o to, żebyśmy ją podziwiali;
** zwiedzania Rossmanów, rzecz jasna; ciekawostka: w Toruniu
mają ich całkiem dużo, bo prawie na każdym rogu.