31/12/2016

Co to był za rok....

Co roku śmieszy mnie usilna chęć świętowania sylwestra w wielkim gronie ludzi, najlepiej w hucznej atmosferze, ot tak by z przytupem wejść w kolejny rok. Ludzie pokładają nadzieję w tym, że jeśli będą odpowiednio świętować nowy rok okaże się tym rokiem, w którym wszystko co sobie wymarzyli, się uda. Nie wiem, czy aby na pewno to tak działa, bo ja siedzę w domu tego dnia od kilku lat i naprzemiennie są lata dobre i mniej dobre, i to jednak chyba nie przez to, że siedzę przed telewizorem i oglądam ulubione seriale popijając szampana.

Ten odchodzący może nie należał do jednych z najlepszych, bo dużo osób odeszło, było dużo smutku, trochę problemów i kłopotów, ale jednocześnie przecież udało mi się napisać pracę (chyba w to mniej wierzyłam, niż w to, że w ogóle się obronię), obroniłam ją choć pani promotor zdawała się podkładać nogi jak tylko mogła, dostałam się na UJ-ot, też nie bez problemów, po raz drugi byłam w Gazecie na praktykach, gdzie jak zwykle przywitali mnie bardzo dobrze („ty tu byłaś, Olcia, co nie?”),  trochę bardziej przyłożyłam się do swojego bloga z książkami, dzięki czemu dostaję trochę książek do zrecenzowania (nawet nie wiecie, jaka to radocha), poznałam Tego od Kota, i choć nie wyszło to po czasie wspominam to bardzo miło, nasza rodzinka powiększyła się nam o radosnego do bólu maltańczyka, poznałam na nowej uczelni dużo nowych osób,  aż w końcu udowodniłam sama sobie, że jeśli chcę potrafię się dostać na ten uniwersytet po raz drugi, bo przecież przed trzema laty wybrałam inaczej (i niekoniecznie lepiej). W dodatku w wyniku zafascynowania Norwegią, pewnego jesiennego wieczora wpadłam na pomysł zalogowania się na Duolingo i rozpoczęcia kursu tegoż języka. Ileż to jest zabawy! (Przy okazji odkryłam, że po stokroć lepiej uczy się czegoś jeśli… robi się to dla siebie).

Nie mam postanowień, bo po prostu nie lubię się zawodzić. Chciałabym wiele rzeczy zrobić, ale tym razem priorytetem będzie pisanie magisterki, i zrobienie (znowu) praktyk w jakimś fajnym miejscu. Chciałabym wciąż dużo czytać, oglądać dużo dobrych seriali, w końcu zrobić to parszywe prawo jazdy nawet jeśli siostra zda je wcześniej, a jest na dobrej drodze, nie zdziczeć bardziej niż do tej pory, może otworzyć się na nowych ludzi, na nowe sytuacje, aż w końcu po prostu uwierzyć w swoje możliwości i nadal robić to, co lubię i co sprawia mi przyjemność. Także pod tym względem był to dobry rok, bo w końcu przestałam się, może nie wstydzić, ale przejmować tym że to ja jednak jestem tą humanistką na zarządzaniu mediami, która co prawda wie jakie algorytmy rządzą Facebookiem, jak dobrze zareklamować produkt by go sprzedać, ale męczyło mnie do tej pory to, że czułam się w obowiązku wytłumaczyć dlaczego jestem taka i dlaczego robię to, a nie co innego. Na szczęście jednak coraz więcej ludzi pojawiało się na mej drodze, którzy potrafili to zrozumieć, bez zbędnych docinków „och, TYLKO napisać…”  także i tego sobie życzę – takich ludzi.

A 2017, cóż, i tak pewnie będzie specyficzny, może dobry, może zły, ale jeśli tylko wykażemy odrobinę zainteresowania, odrobinę chęci poprawienia czegoś w swoim życiu, będzie dobrze, niezależnie od wszystkiego.


na pytanie, czy do każdej sytuacji znajdę gifa z Friends odpowiadam, że i owszem.

12 comments:

  1. O, jak Ty, w domu, przed telewizorem, z książką w ręką. To cały mój Sylwester ;) Nie czuję tego dnia nic a nic. Nie wiem, może dziwna jestem i czegoś mi brak?
    Ale życzę by Nowy Rok przyniósł Ci dużo nadziei :)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    ReplyDelete
    Replies
    1. E tam, dziwna. Każdy na swój sposób przeżywa. Może jak kiedyś znajdę towarzystwo, to zacznę spędzać aktywniej, ale ten mi się bardzo podobał, do czwartej rano oglądałam Sherlocka, wypiłam sobie szampana i było bardzo fajnie :) Nie dziękuję!

      Delete
  2. Ej, ej, ej, a ja nic nie wiem o Twoim blogu z książkami! Jak to się stało? :O
    Też trochę myślę, że te postanowienia figę zmieniają, bo i tak koniec końców robimy to co nam się podoba w danej chwili. xD

    ReplyDelete
    Replies
    1. Biorąc pod uwagę fakt, że często na twitterze wrzucam linki do nowych postów, to nie mam pojęcia :D
      Dokładnie. A jak sobie ich nie dajemy, to przynajmniej pod koniec roku nie mamy rozczarowań :D

      Delete
  3. "To będzie dobry rok bez rocznic i postanowień, bez wspomnień i rozczarowań" :) I żeby jedynym postanowieniem było: "brak postanowień". Szczęśliwego roku 2017! :*

    ReplyDelete
    Replies
    1. Otóż to! Tego obu nam życzę. Szczęśliwego :*

      Delete
  4. Również bez żalu spędziłam Sylwka w samotności. I tak jak na introwertyczkę z jednoczesnym niedojebaniem społecznym trochę najeździłam się w 2016. A gdyby to jednak nie nastąpiło, i tak cieszyłabym się z wolnej chaty. Zresztą imprezy mnie nie kręcą.
    I również jak co roku nie robię postanowień, zresztą znając życie, coś się może nie udać, a ewentualne plany przyjdą później :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Każdy spędza ten dzień tak, jak woli, i to już nie powinno nikogo obchodzić. Najważniejsze żeby nam się podobało. A na imprezę bym się wybrała, może w jakimś bardzo zakrojonym gronie, no ale jakoś się obeszło w tym roku :)
      Dokładnie :)

      Delete
  5. Bo wielce nie ma co postanawiać, po prostu jak pewne rzeczy będą potrzebne, to zrobi się je w trakcie roku, prawda?:) A nowy rok to tylko jakiś symbol, tak czy siak:)I będzie dobry ot...jak to życie:)

    ReplyDelete
  6. dla mnie 2016 też nie był idealny, ale cóż - nie był zły. ten będzie lepszy :)
    życzę Ci wszystkiego wspaniałego w 2017 roku, radości z życia, blogowania i kończenia studiów :D ściskam!

    ReplyDelete
  7. Już dawno przestałam wierzyć w tą brednię,że jaki Sylwester taki cały rok. Nie ma to absolutnie nic wspólnego ze sobą. Rok jest taki jaki sobie sami ułożymy, choć nie wszystko zależy od nas.
    Więcej wiary w siebie w 2017 przede wszystkim. Wtedy wszystko będzie lepsze. Wystarczy kochać siebie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ps. Też nie mam postanowień, to totalnie do kitu! Trzeba po prostu działać :)

      Delete