12/07/2016

licencjonowana wariatka

Skoro informacja rządzi światem (jedyna rzecz, której się uczyłam i którą pamiętam), niech będzie, pochwalę się. Obroniłam się. Nadal nie wiem jak tego dokonałam, na pewno nie pomogła mi pani promotor. Stało się jednak i skończyłam studia i… czuję ulgę. 

Odnośnie tych trzech lat mam dość mieszane uczucia. Poznałam fajnych ludzi, to prawda, z niektórymi nadal planuję utrzymywać kontakt (oczywiście czas pokaże), innych pewnie już w swoim życiu nie zobaczę i jakoś przesadnie nad tym nie ubolewam. Potrafię dopasować (jeszcze) imiona do twarzy, jednak nie wydaje mi się że to jest powód dla którego miałabym z większością utrzymywać kontakt. Nie wadziliśmy sobie, ale też nie wpadaliśmy sobie w ramiona, sounds fair.

Uczucie po mnie nie opuszcza. Szczęśliwie moja obrona odbywała się z samego rana, wobec czego nerwów było… no dobra, nie będę kłamała, zbyt dużo. Kłaniam się więc w pół wszystkim tym, którzy musieli się ze mną męczyć, mnie znosić i w ogóle. Byłam w tych ostatnich dniach nader nieznośna i zdaję sobie z tego sprawę. 

Tak w potoku myśli, które o dziwo, jak się śpieszę i chcę dać znać zanim znów wybędę, mnożą się i mnożą, że jeżeli rzeczywiście przyjdzie mi opijać swój sukces z tymi wszystkimi, którzy się do tego zadeklarowali, to ja chyba w najbliższym czasie zostanę alkoholiczką. Z innej strony może już zostałam, skoro od czwartku do niedzieli opijałam hojnie.

Chwilowo więc jestem już absolwentem czekającym na decyzje uniwersytetów, którym powierzyłam swój los. Zapeszać nie chcę, zobaczymy za tydzień jak to ze mną będzie. Niemniej, w tym całym amoku, natłoku zdarzeń, ludzi i gratulacji dochodzę do wniosku, że fajne to były trzy lata, i gdybym miała jakąś maciupeńką szansę na to żeby kolejne dwa lata były równie fajne… No nie pogardziłabym, co nie.


 Z racji, że oprócz tego że się obroniłam, a ileż można o tym trąbić, nie dzieje się u mnie nic ciekawego (serio), ściskam Was wszystkich gorąco i… do następnego? ;) 



18 comments:

  1. bardzo podobał mi się Twój post.
    Zapraszam do obserwacji mnie https://blackisacolor98.blogspot.com/

    ReplyDelete
  2. Bardzo,bardzo,bardzo gratuluję:)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    ReplyDelete
  3. Gratulacje!
    Gdybym wytrwała na studiach, też niedługo czekałaby mnie obrona. Jednak oba kierunki mi nie wyszły.
    A co teraz planujesz po ukończeniu? :)

    ReplyDelete
  4. no, gratulacje! nie wiem jak to jest, ale pewnie fajnie :D

    ReplyDelete
  5. Jeszcze raz gratuluję! :)

    ReplyDelete
  6. Gratuluję! Magisterka to już nie to samo, bo czas na niej leci zdecydowanie szybciej i to nie tylko dlatego, że jest rok krótsza niż studia licencjackie :(

    ReplyDelete
  7. Gratulacje! Nie ważne czy się idzie dziarsko przez życie, czy się czołga - grunt, żeby dopiąć swego, osiągnąć cel. A Tobie się udało :)

    ReplyDelete
  8. gratuluję i cieszę się razem z Tobą. ja się obroniłam i pojechałam na Maltę xD dyplom leży nieodebrany w dziekanacie.. zobaczymy, czy było warto :p pozdrawiam ;)

    ReplyDelete
  9. Super, gratuluje! Nerwy zawsze są, choć obrona to tylko formalność. Przynajmniej na mojej uczelni :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. wydaje mi się że na mojej - byłej już - też, aczkolwiek nerwy były tak czy siak:) dzięki!

      Delete
    2. Masz rację, cieszyć się życiem należy w każdym momencie niezależnie od wieku. A co do odpowiedzialności to dla mnie właśnie ona jest wyznacznikiem wchodzenia w dorosłość. Będąc dzieckiem nie musimy troszczyć się o nic i nie musimy być odpowiedzialni. To właściwie taki dzieciecy przywilej.

      A gdzie siw wybierasz na magisterke? :) Znasz już wyniki?

      Delete
  10. Gratulacje :) Teraz możesz spokojnie odpoczywać.

    ReplyDelete